środa, 16 czerwca 2010

Orły na Łotwie

bilety lotnicze

Nigdy nie myśleliśmy o wyjeździe do Łotwy. Sądziliśmy, że państwo położone tak blisko Polski i posiadające takie niewielkie terytorium nie będzie stanowić ciekawego celu podróży. Jednak  gdy nasz znajomy powiedział, że ma bilety na mecz polskiej reprezentacji, który akurat odbywał się w tym kraju, jako zapaleni kibice nie zastanawialiśmy się długo. W końcu nie często zdarza się nam oglądać występy Polaków i jednocześnie mieć możliwość pozwiedzania państwa, w którym jeszcze nie byliśmy, a przynajmniej jego części. Bilety lotnicze do Łotwy nie były nam potrzebne. Kraj ten, jak już wcześniej, wspomniałem nie leży daleko od Polski, a poza tym transport autokarem najwyższej klasy zapewniał nam Adam, ten sam, który zafundował nam bilety. Mówił, że w ten sposób chce się odwdzięczyć za lata wspólnej znajomości, ale tak naprawdę chodziło pewnie o stłuczkę, którą spowodował naszym samochodem jakieś trzy tygodnie temu. Nie oceniając intencji przyjaciela niezwłocznie zaczęliśmy się pakować. Tym razem nie braliśmy dużej ilości ubrań i jedzenia, natomiast zaopatrzyliśmy się w ekwipunek obowiązkowy dla każdego prawdziwego kibica. Ja wziąłem biało-czerwony szalik dziadka, pamiętający jeszcze zwycięski remis na Wembley a moja ukochana czapkę w kolorach naszej reprezentacji.

Jak się okazało na miejscu i szalik i czapka przydały się nie tylko na stadionie, ale również podczas zwiedzania, bowiem temperatura w Rydze wynosiła zaledwie dwa stopnie. Ciekawe co o Łotwie powiedzieliby ci, którzy mówią, że w Polsce żyją niedźwiedzie polarne, pewnie stwierdziliby, że przy łotewskich temperaturach zamiera jakiekolwiek życie. Ale wróćmy do tego kraju, a w szczególności do stolicy, ponieważ oprócz mroźnej pogody niezapomniane doznania zapewniały  nam również jej zabytki. Szczególnie przypadł nam do gustu kościół świętego Piotra z ponad stumetrowa wieżą i wiekowym zegarem oraz kolorowe kamieniczki znajdujące się na Starówce. Niestety nie mogliśmy poświęcić wystarczająco dużej ilości czasu na podziwianie wszystkich zakątków Rygi, ponieważ niedługo zaczynał się mecz naszych Orłów. Z pewnością jeszcze kiedyś odwiedzimy to państwo jednak wtedy posłużymy się biletami lotniczymi do Łotwy, ponieważ ten sposób podróżowania jest o wiele wygodniejszy. Stadion w stolicy nie należy do najładniejszych, które widziałem, ale nie miało to wielkiego znaczenia, liczyła się tylko możliwość przeżycia z innymi kibicami kolejnego spotkania biało-czerwonych. Nastroje nam dopisywały ponieważ Polacy łatwo radzili sobie z niżej notowanym rywalem, końcowy rezultat 3-0 mówi sam za siebie. Łotewscy kibice, których było stosunkowo niewielu również nie wyglądali na zawiedzionych. Z rozmów z nimi dowiedziałem się, że nie spodziewali się zwycięstwa swojej reprezentacji i uważają, że ten wynik odzwierciedla różnicę między oboma drużynami. Na zakończenie dodali, że gdyby taki wynik padł w hokeju, który jest u nich sportem narodowym, to nie rozmawialibyśmy tak spokojnie. Zadowoleni z wyniku i z tego, że było to mecz piłkarski a nie hokejowy wróciliśmy do autokaru, którym przyjechaliśmy na Łotwę a świętowanie sukcesu trwało jeszcze długo po tym jak opuściliśmy granice tego spokojnego państwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz