Praca przez ostatni czas pochłaniała mnie bez reszty, takim to właśnie trafem minąłem nim się spostrzegłem trzydziestkę, bez żony i dzieci, bez radości i zabawy. Jedyne co posiadałem to grube pieniądze na koncie i ogromny ale jakże pusty dom. Postanowiłem, że czas coś zmienić i zrobić dla siebie. Zawsze marzyłem, żeby zwiedzić Stany Zjednoczone, chyba każdego europejczyka coś w tamtym kierunku ciągnie ciągnie, była to tez szansa na znalezienie miłości. Zarezerwowałem bilet lotniczy do Chicago (jest w podobnej cenie jak bilety lotnicze do Nowego Jorku). na początek czerwca. Tam planowałem spędzić parę dni. Podczas lotu do Chicago mogłem podziwiać piękne stewardessy, że też wcześniej nie latałem samolotami taka uczta dla oka. Wszystkie takie ładne, miłe i opiekuńcze. W poniedziałek nad ranem doleciałem do miejsce od razu zarezerwowałem wylot z Chicago na czwartek.
Zatrzymałem się w eleganckim hotelu. Oczywiście, przyjeżdżając do stanów nie mogłem nie spróbować tamtejszego przysmaku czyli amerykańskiego hot doga. Data mojego przyjazdu nie była zupełnie przypadkowa, zależało mi żeby załapać się na mecz NBA. Atmosfera tam panująca niesamowita, szkoda tylko że musiałem się tym cieszyć sam. W czwartek wyleciałem do Nowego Jorku. Przylot z Chicago miałem zaplanowany na godziny popołudniowe. Od razu więc po wylądowaniu wybrałem się na obiad. Później przetransportowałem się do hotelu. Po rozpakowaniu rzeczy popłynąłem w rejs statkiem po Hudson River na wyspę gdzie znajdował się główny obiekt który chciałem zobaczyć, a mianowicie Statua Wolności.
Następnego dnia poszedłem na spacer po Wall Street, gdzie swoją siedzibę ma najważniejsze centrum finansowe. Wieczorem wybrałem się na jeden z oferowanych spektakli w teatrze, zakupiłem frak i usiadłem by podziwiać młodych zdolnych ludzi. Następnego dnia wyruszyłem do Waszyngtonu, zobaczyłem biały dom. Nie mogłem tez odmówić sobie wizyty w siedzibie FBI. Jako małe dziecko marzyłem, żeby zostać tajnym agentem. Przez moment mogłem wrócić do czasów dzieciństwa, poznałem tam techniki zbierania odcisków palców oraz przeprowadzania prób balistycznych. Na ostatni cel podróży wybrałem Los Angeles. Miejsce gdzie przyjeżdżają tłumy, pragnących zrobić karierę oraz zdobyć sławę i uznanie.
Oczywiście obowiązkowo musiałem zawitać do Hollywood miałem tez nadzieję spotkać jakąś sławę, być może nawet spotkałem jednak nie oglądałem za dużo filmów w ostatniej dekadzie więc pewnie najjaśniejsze gwiazdy są mi obce. Pamiętam jednak takie osobowości jak Marylin Monroe czy Rudolf Valentino. Odwiedziłem ich więc na cmentarzu przy Santa Monica Boulevard. Z Ameryką pożegnałem się idąc do kina na jeden z hitów kinowych. Osobiście dla mnie pobyt w Stanach był ciekawym doświadczeniem jednak nieco zmienił pogląd na ten kraj. Na pewno ujmujące jest ich podejście do życia, jednak nie jest to tak bajeczna kraina o jakiej zwykłem czytać i słuchać za czasów dzieciństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz