środa, 7 lipca 2010

Zagubiony bilet do Rygi

Ryga

Miał to być zwykły dzień w pracy. Przyszłam na godzinę 7 rano, zrobiłam sobie kawę (bez niej nie mogłabym normalnie funkcjonować)  i rozpoczęłam swoją dniówkę. Prowadzę stoisko z przeróżnymi gazetami, czasopismami i książkami - istny raj dla miłośników wszelakiej literatury. Ruch jest tu stale duży. Przychodzą tu pasażerowie, którym lot się opóźnia albo tacy, którzy chcą mieć zajęcie w samolocie. Ten dzień miał być dniem, którego nie zapomnę do końca życia bo właśnie wtedy poznałam wspaniałego faceta. Ale może po kolei. W godzinach popołudniowych w moim sklepie panuje zawsze największy ruch. Tak było również tamtego dnia. W pewnym momencie zauważyłam, że mężczyźnie, który wychodził już ze sklepu wypadło coś z tylniej kieszeni. Podeszłam i zobaczyłam że był to bilet lotniczy do Rygi. Pomyślałam, że się chłopak trochę zdziwi jak go nie znajdzie więc zaczęłam za nim biec by mu go czym prędzej oddać.

Może ten lot do Rygi był dla niego bardzo ważny? Może miał się spotkać ze swoją ukochaną? Takie myśli chodziły mi wtedy po głowie. Później miało się okazać, że to przeznaczenie. Był strasznie szybki (albo ja nie miałam kondycji) bo żeby wyrównać jego tempo kroku, musiałam biec. Na szczęście zatrzymał się na moment przy stoisku z jedzeniem i to dało mi przewagę nad nim - dogoniłam go. Zdyszana zaczęłam coś mamrotać do niego (pewnie musiałam komicznie wyglądać). Zrozumiał mnie dopiero kiedy zaczęłam mu machać przed oczami biletem. Zaczął mi niezmiernie dziękować i obiecał po powrocie zaprosić mnie na kawę (bo teraz samolot mu uciekał).

Coś w nim mnie zauroczyło i nie mogłam przestać o nim myśleć. Co chwilę sprawdzałam czy nie ma przypadkiem przylotów z Rygi. Ciągle szukałam go wśród tłumu. Nawet dwa razy zdarzyło mi się zaczepić dwóch obcych mężczyzn bo myślałam że to on. W końcu po paru dniach oczekiwań zawitał w moim sklepie. Z bukietem róż w dłoni przeprosił mnie, że tyle musiałam czekać na obiecaną kawę, ale jego wylot z Rygi się trochę opóźnił. Spędziliśmy bardzo miłe popołudnie i zaczęliśmy się spotykać częściej. Teraz ten przystojniak jest miłością mojego życia i codziennie dziękuję sobie w duchu, że pobiegłam oddać mu ten bilet. Mimo, że powody dla których to zrobiłam były zupełnie inne od uzyskanego efektu. Właściwie to dzięki temu lotowi spotkał się ze swoją ukochaną - ze mną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz